Recenzje

[93] „Fantasy. Ilustrowany przewodnik” David Pringle i inni (red.) – recenzja

Fantasy. Ilustrowany przewodnik to jedna z tych książek, które mam na swoich półkach, aby lepiej wybadać i zrozumieć mój ulubiony gatunek literacki. Jest to księga dosyć pokaźna, gruba, twardookładkowa i prezentuje się naprawdę okazale. A co z jej zawartością?

Zanim do tego przejdziemy, uwaga odnośnie rozmiarów woluminu. Pod względem wysokości, jest to stare dobre A4, ale niestety, nieco szersze niż znany format. Zważywszy na to, że okładka jest twarda, otrzymujemy produkt, który ciężko utrzymać w rękach i jest, co tu dużo mówić, po prostu unwieldy. To pierwszy z moich problemów z tą książką, niestety, nie ostatni.

Przewodnik jest podzielony na sekcje tematyczne. Te dotyczą rożnych zagadnień – literatury fantasy, oczywiście, ale i filmów, seriali, pisarzy, bohaterów fantasy, gier itp. W teorii wypadało by się cieszyć, że otrzymujemy dzieło interdyscyplinarne, skupiające się na więcej niż jednym medium. W praktyce jednak…

Okej, zacznę od tego, co wyszło dobrze. Sekcja historycznoliteracka była wspaniała. Otrzymaliśmy nie tylko chronologiczny opis najważniejszych dzieł fantasy, ale też to, jak wcześniejsze książki wpływały na te, które pojawiły się później. Było to inteligentne i ciekawie napisane, możliwe wręcz, że to najlepszy tekst o literaturze fantasy, jaki w życiu przeczytałem – serio!

Z czym mam więc problem…? Em… no cóż, następna sekcja dotyczyła filmów fantasy. Omówiono bodaj wszystkie od początków kina do momentu ukazania się książki. Em… „omówiono”. Akapit albo dwa o danej produkcji i lecimy dalej. I tak w kółko panie Macieju. Bez analizy pogłębionej, bez historii tego, jak wcześniejsze dzieła wpływały na następne, ot, było to i to w takim a takim roku, panta rei!

Znaczy… nie wiem, jaki był cel? I co jest fajnego w czytaniu czegoś takiego? Będąc szczerym? Ale ten… większość książki wyglądała w ten sposób. Pierwszy rozdział, ten sam, który mnie zachwycił, był niestety wyjątkiem, a nie regułą. Znaczna większość Fantasy. Ilustrowanego przewodnika to po prostu szeroka lista (natury, nazwijmy to, encyklopedycznej) zamiast omówienie z prawdziwego zdarzenia, i niestety, z owego omówienia nic nie wynika.

[No, może lista najważniejszych twórców fantasy wraz z dziełami na w sobie pewien potencjał, by być użytkowaną w praktyce, ale faktem jest też, że teraz wychodzi tyle nowych rzeczy, a starsze nie są dostępne w ebookach (na książki drukowane nie mam już miejsca w mieszkaniu, nie pytajcie…), że nie wiem, czy sam kiedyś z tego skorzystam. Przy czym, Fantasy – ewolucja gatunku także miała pokaźną bibliografię, a jednocześnie więcej „rąk i nóg” niż ten przewodnik, więc…]

Przewodnik jest też ilustrowany. Gdyby książka była lepsza, może ta cecha by ją ocaliła, ale tak…? Znaczy, powiem w ten sposób – można by było zrezygnować z ilustracji i nie miałoby to żadnego wpływu na moją ocenę publikacji. Myślę, że w założeniu twórców owe obrazki miały uczynić Przewodnik lepszym, ale niestety, tak się nie stało w ogóle.

Zbliżamy się powoli do końca tej recenzji. Jaki jest recenzowany produkt? Taki se, będąc kompletnie szczerym. Pierwsza część dawała nadzieję na coś więcej, ale niestety, następne rozdziały nie były w stanie się z nią równać. Mam wrażenie, że potencjału było w miarę sporo, ale niestety, kompletnie nie potrafiono do niego sięgnąć. Całej lekturze towarzyszyło mi poczucie rozczarowania, a że książka jest ciężka, gigantyczna i gruba… eh, szkoda słów. Nie jest jakoś bardzo koszmarnie, ale mogłoby być znacznie, znacznie lepiej. Szkoda.

Ocena: Hmm...3/5
Ocena: Hmm… 3/5

DANE O KSIĄŻCE:

Tytuł: Fantasy. Ilustrowany przewodnik.

Tytuł oryginału: Fantasy. The definitive illustrated guide.

Autorzy: David Pringle, David Langford, Brian Stableford, Tim Dedopulos

Stron: 272

Wydawnictwo: Wydawnictwo Arkady

Rok: 2003

Oprawa: twarda

Dodaj komentarz