Okołoksiążkowo

Jacek Piekara i religia smoleńska – okołoksiążkowo

Dzisiejszy wpis blogowy jest zainspirowany moim najnowszym znaleziskiem na Twitterze.

Jak zapewne wszyscy wiemy, istnieje w Polsce pisarz imieniem Jacek Piekara. I jak także zapewne wiemy, ma on poglądy prawicowe (co zresztą można zawyrokować z treści jego książek). Nie chciałbym, by treść tego bloga była poświęcona w większości na tematy polityczne (marzy mi się, by to akurat moje miejsce w Internecie było w miarę neutralne politycznie, nawet jeśli nie religijnie), ale wierzyłem zawsze, że „Aby zło zatriumfowało, wystarczy, by dobry człowiek niczego nie robił”. Z powyższego wynika, iż powinniśmy, przynajmniej w jakimś stopniu, przeciwstawiać się złu – a ja za zło uważam ignorancję szerzącą się w narodzie.

Tak więc, w imię walki ze złem/ignorancją, piszę to, co teraz piszę. Zacznijmy może od cytatów, linku do Twittera i tego, co pan Jacek na nim głosi:

Co będzie gdy Amerykanie zdecydują się kiedyś ujawnić materiały swojego wywiadu o Katastrofie Smoleńskiej? I pokażą że to był zamach, nie wypadek? Ciekaw jestem jaką narrację przyjmą wtedy te wszystkie mendy, które szydziły z badaczy i polityków wątpiących w naturalność tragedii.

Dążenie do odkrycia prawdy, mnożenie wątpliwości, stawianie pytań i budowanie hipotez – oto praca badawcza. A w wypadku Katastrofy Smoleńskiej, związani z Platformą „specjaliści” i media od razu ogłosili swoją wersję wydarzeń i kazali w nią wierzyć, szydząc z każdego kto wątpił.

LINK

Eh… tak wiele rzeczy jest tu nie tak, nie wiem nawet gdzie zacząć…

1. Katastrofa Smoleńska, według naszej najlepszej wiedzy (a była bardzo medialna i tak, jest dobrze przebadana) nie była żadnym „zamachem” tylko nieszczęśliwym wypadkiem. Znamy podstawy zarówno „fizyczne” tego co się wydarzyło (obliczenia naukowców po uderzeniu samolotu w brzozę, przeprowadzone sekunda po sekundzie) jak i czynnik ludzki (była mgła i nie powinno się lądować, ale kontrola lotów wyraźnie tego nie zabroniła, a piloci jednak do lądowania podeszli).

Oryginalnie głosiło się jakieś „teorie” (w dużym cudzysłowiu, to słowo ma znaczenie naukowe) o zamachu. Było ich kilka. A to magnesy, a to sztuczna mgła, a to bomba na pokładzie (ten słynny trotyl i nitrogliceryna, które było kompletnie wyssane z palca, a „dziennikarz” za to odpowiedzialny dalej robi w mediach i nawet jest z siebie dumny… =_=’), były też teorie związane z strzelaniem do ocalałych (których to ocalałych w ogóle nie było). Co więcej, pamiętam analizy medialne, zgodnie z którymi, nazwijmy go, „obóz zamachu” zmieniał narrację w zależności od tego, jaka teoryjka obecnie była najbardziej popularna. Często te „obiektywne” wersje były ze sobą jawnie sprzeczne.

Mimo powyższego, teoria o zamachu dalej funkcjonuje.

2. Od czasu, gdy PiS ponownie objął władzę w Polsce, funkcjonuje (nieprzerwanie i ciągle, o ile się orientuję) Komisja Smoleńska. Zdaniem spiskowców smoleńskich, wcześniej nie dało się, em… „dojść do prawdy”, bo „to okropne PO uwikłane cenzuruje prawdę i naukowców”. I mamy już Komisję Smoleńską PiSu, „wyzwoloną” od „spiskowców z PO” chyba 6 albo i 7 rok. Czy Komisja poczyniła jakieś ustalenia, wyliczenia, pokazała dowody, przesłuchała świadków, postawiła kogokolwiek w stan oskarżenia? Przede wszystkim, czy przedstawiła jakąś teorię równie dobrą bądź nawet lepszą od tej nieszczęsnej brzozy, z której tłumoki nieznające się na fizyce maszyn latających ciągle sobie heheszkują? Nie, oczywiście, że nie. Po 6/7 latach intensywnych prac!

Ale, oczywiście, grube miliony z naszych podatków na Komisję zostały wydane i dalej wydawane będą. Pozwolę sobie na uszczypliwość – członkowie Komisji Smoleńskiej są na tyle dziani, że już do końca życia mogą sobie pozwolić na letnie wakacje na San Escobar, a może nawet i przeprowadzkę do tegoż tropikalnego (k)raju.

3. Kwestia intelektualna. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że część Polaków (źle wykształcona, nieoczytana, niezainteresowana polityką) może się nabrać na kłamstwa o zamachu. Ale czy absolwent najlepszego uniwersytetu w Polsce, osoba słowa pisanego, pisarz z pewnym dorobkiem, osoba publiczna mogłaby? Moim zdaniem nie. Taka osoba powinna być światła, odporna na manipulacje, o otwartym umyśle, ciekawa świata i inteligentna oraz dobrze wykształcona. Sytuacja, w której taka osoba ma poziom intelektualny, poznawczy i polityczny jakiegoś naziola bądź menela spod Biedronki, budzi moją niezgodę i organiczny wręcz sprzeciw. Nie tak powinna działać literatura i nie na tym polega pisarstwo. Przede wszystkim, nie na tym polega odpowiedzialność za słowo.

4. Oddziaływanie społeczne. Nie godzę się na słowa Piekary także z tego powodu, że ma swoich followersów, ludzi zapatrzonych w niego jak w obrazek, fanów i fanki. Sytuacja, gdy osoba publiczna mówi podobne głupoty, jest znacznie groźniejsza od tego, gdy mówi je ktoś prywatnie. Dopuszczamy do siebie myśl, że ludzie są w błędzie i wyrażają swoje prywatne opinie, ale opinie „mądrych głów” (lub niedo końca mądrych, jak w tym przypadku…) bierzemy sobie do serca i poddajemy pod rozwagę. To, że osoba, której słucha wiele ludzi (a część pewnie uzna za inteligentną i dobrze poinformowaną) głosi takie brednie, jest po prostu społecznie, masowo szkodliwe.

5. Ciekawi mnie także fragment o „amerykańskich dokumentach wywiadu”. Z jakiego PORZĄDNEGO źródła pan Jacek czerpie te informacje? Zawsze wydawałem się samemu sobie dobrze poinformowany, jeśli chodzi o politykę i wydarzenia życia publicznego, ale z teorią o „amerykańskich dokumentach, co zostaną ujawnione, a dowodzą zamachu” spotykam się po raz pierwszy. Czyżby Piekara był cześcią jakiejś zamkniętej… em… „masonerii”, co posiada jakąś wiedzę tajemną? A może, co znacznie bardziej prawdopodobne, w tzw. alt-rightowym Internecie natrafił na niesprawdzoną i niedowiedzioną teoryjkę, w którą wierzy bardziej niż w rzeczywistość obiektywną i niezmienną?

6. Język. Pan szanowny uznaje, że osoby, które nie łykają jego teorii spiskowych i mają rozsądny obraz rzeczywistości, za „mendy”. Co następne? Nazwanie mendą profesorów fizyki, którzy zrobili wyliczenia o przechyle samolotu po uderzeniu w brzozę? Tuska zdrajcą i współspiskowcem? PO organizacją masowego mordu, przynależącą do jakiś Illuminatów czy innych kultystów mroku? Gdzie pan Piekara zamierza postawić granicę swoich bezpodstawnych oskarżeń i ocen, jeśli gdziekolwiek?

Może od razu podpalmy stosy i spalmy na nich nieprawomyślnych?

Kończąc, powiem tak: kiedyś pisarz uchodził za osobę inteligentną, intelektualistę-artystę, człowieka światłego i wykształconego. Patrząc na sukces, który odniosło takie etyczne i intelektualne zero w świecie słowa pisanego, muszę powiedzieć, że niestety, te czasy już dawno temu minęły.

No ale cóż, skoro i Lipińską można nazwać pisarką, a jej twory książkami…

5 myśli w temacie “Jacek Piekara i religia smoleńska – okołoksiążkowo

  1. Wiem, że skasujesz tego posta, ale prosiłbym, żebyś go przynajmniej wcześniej przeczytał i choć parę sekund się nad nim zastanowił.

    „Katastrofa Smoleńska, według naszej najlepszej wiedzy (a była bardzo medialna i tak, jest dobrze przebadana)”
    Dobrze przebadana? Tak dobrze przebadana, że nieprawidłowo zidentyfikowano ciała, a kawałki samolotu i przedmioty osobiste trafiły na czarny rynek jako gadżety (podczas gdy w takich przypadkach należy zgromadzić każdą śrubkę, bo może mieć znaczenie dla wyjaśnienia przyczyn). Rosjanie demolowali wrak tnąc piłami, wybijają okna itd. I to nie jest żadna wiedza tajemna, tylko publiczna – żeby ją znać wystarczyło się choć trochę interesować sprawą, a nie poprzestawać na ogólnikach „wszystko wiadomo, wszystko jasne, nie ma się nad czym zastanawiać… masz jakieś zastrzeżenia? Jesteś od Macierewicza!”. Twierdzenie, że to był na pewno zamach jest nieuprawnione, ale mówienie, że „katastrofa jest dobrze przebadana” jest śmieszne. Nie, nie jest dobrze przebadana. Jeśli uznajemy, że nie doszło do celowego niszczenia dowodów, to musimy uznać, że procedura była przeprowadzana w sposób komicznie nieudolny.
    Skoro o takich oczywistościach, jak beznadziejne zabezpieczenie miejsca katastrofy nie słyszałeś, to pewnie takie szczegóły, jak samobójstwo Remigiusza Musia, który twierdził, że słyszał wybuchy, to dla Ciebie naprawdę „alt-rightowa” wiedza tajemna.

    To tyle, jeśli chodzi o „walkę z ignorancją”.

    „Sytuacja, w której taka osoba ma poziom intelektualny, poznawczy i polityczny jakiegoś naziola bądź menela spod Biedronki”
    A potem punkt 6. Typowa lewicowa wrażliwość – okazać pogardę innym i jednym tchem wytykać im mowę nienawiści. A „mendami”, wbrew temu, co twierdzisz, Piekara nie nazwał każdej osoby nie wierzącej z zamach, tylko osoby „które szydziły z badaczy i polityków wątpiących w naturalność tragedii”. Owszem, mógłby sobie to słowo darować, tym niemniej nie użył go w takim kontekście, jaki próbujesz mu pzypisać. Dalsza część wypowiedzi wskazuje dokładnie na to samo – Piekara nie wyzywa osób, które nie wierzą w zamach. On nawet nie twierdzi, że to na pewno zamach. Jedynie krytykuje postawę zabraniającą wątpienia w oficjalną wersję wydarzeń – a jak wskazałem wyżej, pole do wątpliwości jest bardzo szerokie.

    Pozdrawia naziolski menel spod Biedronki.

    Polubienie

    1. Eh, Adeptusie, Adeptusie…

      Więc tak:

      !. Wiem, że nie mamy wraku i tak, ciała były „pochowane” w różnym stanie. Jednakże:

      (A) Wrak nie został nam wydany w celach politycznych, właśnie po oto, żeby „zamachowcy” mogli głosić swoje teorie i skłócić nas wewnętrznie. O ile się orientuję, była to jedyna motywacja Rosji.

      (B) Rzecz z ciałami woła o pomstę do nieba, ale w żaden sposób nie wpływa – pozytywnie bądź negatywnie – na naszą wiedzą o katastrofie jako takiej i teorie z nią związane. Przedmioty na czarnym rynku również interpretuję jako „chaos administracyjny” (nazwijmy to) wokół katastrofy, który nie powinien się wydarzyć, ale który o samych przyczynach katastrofy mówi nam tyle co nic. Więc sorry, ale your argument is invalid here.

      (C) Pisząc o dobrym przebadaniu, mam na myśli między innymi symulacje komputerowe fizyków, które w 100% potwierdzają ustalenia starej komisji i wszystko to, co wiemy póki co o katastrofie jako takiej. Nie znam ŻADNEJ symulacji komputerowej, która wyjaśniałaby katastrofę w sposób „no, wybuchło w powietrzu”. ŻADNEJ.

      Nie wiem też o jakich celowych niszczeniach dowodów mówisz – możesz rozwinąć?

      2. Odnośnie Musia – masz rację, słyszę pierwszy raz. Mam wrażenie, że ta informacja znaczy znacznie więcej dla „zamachowców” niż dla reszty społeczeństwa. Tylko wiesz, o ile się orientuję, to była jedna, jedyna osoba – i poza jej słowami (a mógł przecież kłamać) nie potwierdza „teorii” wybuchu nic. Ato przecież reakcja chemiczna z pewnymi skutkami fizycznymi i na pewno gdyby do tych wybuchów doszło, to byłyby na to inne dowody – dowody fizyczne i chemiczne. A jakie masz „dowody”? Zeznania jednej osoby (która, jeśli samobójstwo nie było polityczne, a dopuszczam do siebie taką myśl, musiała mieć problemy ze zdrowiem psychicznym i to znaczne).

      Znaczy, sorka, z jednej strony mamy symulację komputerową zrobioną przed fizyków, która mówi na 100% „to była brzoza, a nie wybuch”, z drugiej jedną osobę, która TWIERDZI, że były wybuchy i… mam wrażenie, że zeznania tej jednej osoby są dla Ciebie ważniejsze od wyliczeń naukowców? 0_O

      Sorry, ale to jest właśnie ta ignorancja, o której pisałem.

      3. Eh…. tolerancja nigdy nie jest absolutna, wiesz? I jeśli ktoś zatruwa życie polityczne narodu, oskarżana NIEWINNYCH ludzi (np: Tuska) o „zamach i morderstwo masowe”, nie myśli krytycznie i rozsiewa fake newsy – to jak to mam nazwać jak nie poziomem intelektualnym menela spod Biedronki? Masz jakieś inne słowa? Po bo dekadzie rozsiewania KŁAMSTW SMOLEŃSKICH BEZ ŻADNYCH DOWODÓW, BEZ CHOĆBY CIENIA DOWODU (!!!) tylko dlatego, że „NO, WIADOMO, ŻE TO TUSK” mi opadają ręce. I jako reprezentant opcji, zgodnie z którą to był zamach (a więc oskarżasz Tuska) wykazujesz się na tyle małym poziomem interakcji społecznych, że nie masz prawa oczekiwać niczego od innych osób, skoro sam niczego im od siebie nie dajesz.

      4. No, właśnie Piekara STWIERDZIŁ, że to na pewno był zamach. Ze na pewno był, że na pewno USA ma dowody, a jak je kiedyś odtajni, to wtedy się będzie działo. Jeśli tego nie dostrzegasz, to nie widzę żadnych podstaw, bym kontynuował z Tobą jakąkolwiek dyskusję. Sorry, ale żyjesz w swojej własnej rzeczywistości.

      PS. Zwątpienie rzecz dobra, ale po 6/7 latach Komisji Macierewicza nie mamy na zamach ŻADNEGO dowodu. Więc ja bym był jednak ostrożny z Twoim gdybaniem „czy to był zamach, czy jednak nie, no, nie wiemy na 100%”. Sorry, ale to właśnie ten niski poziom poznawczy, o którym napisałem tę notkę.

      Polubienie

  2. No cóż, dzięki, że jednak przeczytałeś notkę, a nawet odpowiedziałeś. Doceniam, choć oczywiście nie obyło się bez wielokrotnego podkreślania, że skoro ośmielam się mieć inne zdanie, niż Ty, to nie warto ze mną gadać.

    „Rzecz z ciałami woła o pomstę do nieba, ale w żaden sposób nie wpływa – pozytywnie bądź negatywnie – na naszą wiedzą o katastrofie jako takiej i teorie z nią związane. Przedmioty na czarnym rynku również interpretuję jako „chaos administracyjny” (nazwijmy to) wokół katastrofy, który nie powinien się wydarzyć, ale który o samych przyczynach katastrofy mówi nam tyle co nic. Więc sorry, ale your argument is invalid here”

    Nijak nie. Jak napisałem – w takich przypadkach zbadanie każdej śrubki ma znaczenie. I nie jest to wyolbrzymienie, dosłownie tak jest. Bo jedna poluzowana śrubka mogła być przyczyną katastrofy. W sytuacji, w której nie da się rzetelnie zbadać pozostałości samolotu, stwierdzenie przyczyny katastrofy jest po prostu niemożliwe – bo żeby stwierdzić, że przyczyną była mgła, trzeba najpierw potwierdzić, że nic w samolocie nie zawiodło (czy to z powodu sabotażu… czy zwykłego zaniedbania).
    Jeśli uważasz, że kwestia absolutnie kluczowa przy badania katastrof samolotowych nie ma znaczenia, bo „mamy symulacje” – to sorry, ale dowodzisz, ze to Ty nie masz pojęcia w temacie.

    „Nie znam ŻADNEJ symulacji komputerowej, która wyjaśniałaby katastrofę w sposób „no, wybuchło w powietrzu”. ŻADNEJ”
    Co w żaden sposób nie potwierdza, że sprawa została prawidłowo zbadana. Jak wskazałem wyżej – nie mając możliwości dokładnego, rzetelnego zbadania wszystkich pozostałości samolotu, żadna komisja, choćby składała się laureatów Nagrody Nobla, nie mogłaby dojść do 100% wiarygodnych wniosków.

    „Eh…. tolerancja nigdy nie jest absolutna, wiesz?”
    Tak, mam wrażenie, że wyznajesz zasadę „Tolerancja kończy się tam, gdzie zaczynają się poglądy, z którymi się nie zgadzam ” 😉

    Odnośnie Musia – nie twierdzę, że to, że coś powiedział i popełnił samobójstwo, to jest dowód. Tak, masz rację, opcja z chorobą psychiczną jest możliwa. Tym niemniej, jest to fakt mogący budzić wątpliwości, który w dyskursie „TO NA PEWNO nie był zamach i NIC na to nie wskazuje” jest kompletnie pomijany.

    „Znaczy, sorka, z jednej strony mamy symulację komputerową zrobioną przed fizyków, która mówi na 100% „to była brzoza, a nie wybuch”, z drugiej jedną osobę, która TWIERDZI, że były wybuchy i… mam wrażenie, że zeznania tej jednej osoby są dla Ciebie ważniejsze od wyliczeń naukowców? 0_O

    Sorry, ale to jest właśnie ta ignorancja, o której pisałem”

    Różnica jest taka, że ja znam zarówno argumenty za zamachem, jak i przeciwko i uważam, że dlatego można mieć wątpliwości. Ty zaś najwyraźniej niektórych nie znasz, a w przypadku innych nie zdajesz sobie sprawy z ich wagi (jak w kwestii szabrowania wraku) – i dlatego wątpliwości odrzucasz.
    I cały czas uparcie próbujesz walczyć z chochołem, próbując wmawiać, że jakiekolwiek wątpliwości oznaczają ignorowanie naukowców i ślepą wiarę w zamach.

    „skarżana NIEWINNYCH ludzi (np: Tuska) o „zamach i morderstwo masowe”, nie myśli krytycznie i rozsiewa fake newsy”
    W którym miejscu Piekara oskarża Tuska o morderstwo i rozsiewa fake newsy?
    I czy tak samo oburzają Cię antypisowcy twierdzący, że winę za katastrofę (jak za wszystko zresztą co złe na świecie) ponosi Jaro Kaczyński, który NA PEWNO zadzwonił do Lecha na komórkę i kazał mu lądować mimo mgły, bo tak?

    ” I jako reprezentant opcji, zgodnie z którą to był zamach (a więc oskarżasz Tuska)”
    1. Znowu próbujesz wmawiać, że postawa „śledztwo było przeprowadzone w sposób tragiczny, więc nie można jednoznacznie stwierdzić przyczyny – a zatem również na 100% wykluczyć zamachu” oznacza „opcję, zgodnie z którą to był zamach”.
    2. Nawet gdybym twierdził, że to na pewno był zamach – a wbrew temu, co próbujesz mi wmówić, nie twierdzę – niby w jaki sposób jest to jednoznaczne z oskarżeniem konkretnie Tuska? Nie, nie oskarżam Tuska, bo niby czemu akurat jego. Dotarło?
    Mam wrażenie, że wytworzyłeś sobie sobie w umyśle jakiś obraz „każdy, kto ma wątpliwości co do prawidłowości śledztwa, uważa, że to na pewno był zamach i że za ten zamach odpowiada Tusk” i nie dopuszczasz do siebie możliwości, że nie, wcale tak nie jest.

    „Zwątpienie rzecz dobra, ale po 6/7 latach Komisji Macierewicza nie mamy na zamach ŻADNEGO dowodu. Więc ja bym był jednak ostrożny z Twoim gdybaniem „czy to był zamach, czy jednak nie, no, nie wiemy na 100%”. Sorry, ale to właśnie ten niski poziom poznawczy, o którym napisałem tę notkę”

    Nie mamy jednoznacznych dowodów na żadną opcję – i nigdy mieć nie będziemy, bo mających podstawowe znaczenie nieprawidłowości wynikających z braku zabezpieczenia wraku już się nie da odkręcić. W tej sytuacji twierdzenie „na pewno przyczyną była mgła i nie wolno brać pod uwagę innych opcji” jest właśni niskim poziomem poznawczym. Przy braku możliwości dokładnego zbadania wszelkich szczątków samolotu, nawet najlepsza symulacja, przeprowadzona przez najlepszych naukowców na najlepszych komputerach, będzie, no właśnie – gdybaniem. Nie dlatego, że kwestionuję naukę, tylko dlatego, że z pustego nawet ona nie naleje. I w takiej sytuacji przejawem ostrożności jest właśnie uczciwe przyznanie – są wątpliwości, niczego nie wiemy na pewno (dla jasności – pisząc „nie wiemy” mam na myśli „nie wiemy”, a nie „wiemy, że to wina Tuska”, OK?). I pewnie się nie dowiemy nigdy.

    Polubienie

    1. Drogi Adeptusie.

      Przede wszystkim – sorka, że odpisuję dopiero teraz. Wczoraj miałem to zrobić, ale trza było kupić margarynę i serek do bułki a potem mi wypadło z głowy.

      Postaram się odpowiedzieć w punktach:

      1. Odnośnie „innego zdania”. Adeptusie, inne zdanie możemy mieć w temacie tego, czy najlepsze lody są truskawkowe, czy czekoladowe. I to jest ok. Ale np: taka katastrofa smoleńska albo była wypadkiem, albo zamachem. Ten fakt jest obiektywny i dany raz na zawsze, nie podlega zmianie w zależności: np: od naszych poglądów politycznych bądź osobistej perspektywy. Więc na Twoim miejscu byłbym baaaardzo ostrożny z sugerowaniem, że „mogą być różne zdania i należy to uszanować”. Co następne? Różne opinie w temacie 2+2=…? Może jakieś badania opinii publicznej, by ustalić, czy to jest 4, czy może jednak 5 albo 3?

      (xD)

      2.

      Nijak nie. Jak napisałem – w takich przypadkach zbadanie każdej śrubki ma znaczenie. I nie jest to wyolbrzymienie, dosłownie tak jest. Bo jedna poluzowana śrubka mogła być przyczyną katastrofy. W sytuacji, w której nie da się rzetelnie zbadać pozostałości samolotu, stwierdzenie przyczyny katastrofy jest po prostu niemożliwe – bo żeby stwierdzić, że przyczyną była mgła, trzeba najpierw potwierdzić, że nic w samolocie nie zawiodło (czy to z powodu sabotażu… czy zwykłego zaniedbania).
      Jeśli uważasz, że kwestia absolutnie kluczowa przy badania katastrof samolotowych nie ma znaczenia, bo „mamy symulacje” – to sorry, ale dowodzisz, ze to Ty nie masz pojęcia w temacie.

      Eh… Adeptusie, chyba jednak to Ty nie rozumiesz. Więc tak:

      Masz rację, zbadanie każdej jednej śrubki jest ważne, bo mogło to doprowadzić do wypadku. Ale martwi ludzie nie doprowadzili do wypadku – martwi ludzie są jego następstwem, a ich pochowanie jest jeszcze bardziej oddalone przyczynowo i w czasie. Podobnie oddalone są losy „pamiątek” po martwych. Skoro najpierw była katastrofa, a dopiero w jej wyniku powstali martwi ludzie (nawet jeśli tylko w parę sekund po niej), to los martwych ludzi nie ma NAJMNIEJSZEGO znaczenia dla ustalenia przyczyn katastrofy. Bo martwi ludzie NIE DOPROWADZILI do niej w najmniejszym nawet stopniu.

      Więc sorry, ale to Ty nie masz pojęcia w temacie. I tak, uważam to za ignorancję i to kompletną oraz totalną.

      3.

      „Nie znam ŻADNEJ symulacji komputerowej, która wyjaśniałaby katastrofę w sposób „no, wybuchło w powietrzu”. ŻADNEJ”
      Co w żaden sposób nie potwierdza, że sprawa została prawidłowo zbadana. Jak wskazałem wyżej – nie mając możliwości dokładnego, rzetelnego zbadania wszystkich pozostałości samolotu, żadna komisja, choćby składała się laureatów Nagrody Nobla, nie mogłaby dojść do 100% wiarygodnych wniosków.

      Eh…

      Dobra, więc tak: do Polski trafiła czarna skrzynka. Wiemy z niej, jakie były parametry pojazdu, jak się przechylał, z jaką prędkością pędził, na jakiej wysokości nad ziemią był itp. Na bazie tych danych stworzyliśmy komputerowy model samolotu i samego wypadku. Model jest zgodny z tymi danymi.

      Myślę, że gdybyśmy zrobili model komputerowy, zgodnie z którym „wybuchło w powietrzu”, to wskazałby on na radykalnie odmienne rzeczy, które nie byłyby zgodne z danymi z czarnej skrzynki, nie sądzisz? I skoro model komputerowy wybuchu przeczy czarnej skrzynce, a model komputerowy brzozy jest z nią zgodny, to wyraźnie to sugeruje, że wszystko odbyło się tak jak w symulacji, chyba się zgodzisz?

      I żeby było jasne – to, co tutaj zrobiliśmy, to nie jest jakieś nowatorstwo albo szczególne działanie. Nawet, gdy ma się dostęp do wraku samolotu, to patrzy się na dane z czarnej skrzynki, a potem robi symulację. To stary i sprawdzony sposób. I fakt, dostęp do wraku też ma swoją wartość, ale symulacja komputerowa na bazie danych z czarnej skrzynki to pewien standard i tego standardu się trzymaliśmy. Całkowicie podważanie wniosków z tej symulacji (jak robi to Piekara) jest dowodem na ignorancję i po prostu złą wole.

      4.

      „Eh…. tolerancja nigdy nie jest absolutna, wiesz?”
      Tak, mam wrażenie, że wyznajesz zasadę „Tolerancja kończy się tam, gdzie zaczynają się poglądy, z którymi się nie zgadzam ”

      Masz rację, ludzie mają prawo do posiadania różnych poglądów i należy to uszanować. ALE w sensie filozoficznym ani ignorancja, ani uprzedzenia, ani nienawiść NIE SĄ poglądami. Ludzie mają prawo do własnych poglądów, to fakt. Ale czy argumentowałbyś, że ludzie mają prawo być ignorantami?

      5.

      Odnośnie Musia – nie twierdzę, że to, że coś powiedział i popełnił samobójstwo, to jest dowód. Tak, masz rację, opcja z chorobą psychiczną jest możliwa. Tym niemniej, jest to fakt mogący budzić wątpliwości, który w dyskursie „TO NA PEWNO nie był zamach i NIC na to nie wskazuje” jest kompletnie pomijany.

      Ale wiesz, że gdyby ten zamach był faktem, to wskazywałaby na to więcej niż jedna poszlaka, o dowodach nie wspominając?

      Dobra, zadam pytanie wprost – masz CHOĆ JEDEN dowód, powtórzę, DOWÓD na zamach? Nie sugestię jak z tym samobójstwem, nie Twoje „mi się widzi”, nie pogląd polityczny, tylko dowód, twardy i nienaruszalny? Jeden?

      Jeśli nie, to daruj sobie heheszkowanie z ludzi, którzy twierdzą, że, jak to ująłeś, „to na pewno nie był zamach”. Ja osobiście takiego dowodu nie znam i na tym fakcie bazuję swoją ocenę. I myślę, że przez lata działania Komisji Macierewicza poznalibyśmy choćby jeden dowód. Jego brak jest najwymowniejszy w całym tym dyskursie.

      6.

      Różnica jest taka, że ja znam zarówno argumenty za zamachem, jak i przeciwko i uważam, że dlatego można mieć wątpliwości.

      Jak wyżej – znasz jakiś DOBRY argument za zamachem? To się podziel, z chęcią posłucham, bo przez dekadę nie usłyszałem ze strony religijnych smoleńczyków ani jednego. I skoro nie znam takich argumentów, to ja wątpliwości żadnych nie mam.

      I cały czas uparcie próbujesz walczyć z chochołem, próbując wmawiać, że jakiekolwiek wątpliwości oznaczają ignorowanie naukowców i ślepą wiarę w zamach.

      Jedyna wątpliwość jaką znam to brak wraku w Polsce. Pisanie w liczbie mnogiej nie jest wskazane, zresztą, najlepsze dane naukowe i ich obróbka wskazują, że tak, to był wypadek. Na choćby cień naukowej sugestii, że to był zamach póki co nie natrafiłem. I jeśli pomimo powyższego 1/3 Polaków wierzy w „zamach”, to sorry, ale nie sugeruj mi walki z chochołem.

      7.

      W którym miejscu Piekara oskarża Tuska o morderstwo i rozsiewa fake newsy?
      I czy tak samo oburzają Cię antypisowcy twierdzący, że winę za katastrofę (jak za wszystko zresztą co złe na świecie) ponosi Jaro Kaczyński, który NA PEWNO zadzwonił do Lecha na komórkę i kazał mu lądować mimo mgły, bo tak?

      Fake newsy? Choćby w momencie ,w którym pisze, że to na 100% był zamach? Albo gdy mówi, że Amerykanie mają na to dokumenty? Serio tego nie dostrzegasz?

      A odnośnie Tuska – większość ludzi, którzy głoszą „teorię” o „zamachu” twierdzi, że Tusk był w nią uwikłany. Skoro Piekara twierdzi, że to był zamach, to najpewniej oskarża także Tuska. To logiczna konkluzja, aczkolwiek nie musi być w 100% słuszna.

      A co do Kaczyńskiego – osobiście uważam, że piloci mogli odczuwać – słowo klucz, mogli odczuwać – presję na wylądowanie, bo „Prezydent, Prezydentowa i tylu ważnych ludzi”. Nie twierdze, że taką presją na nich ktokolwiek wywierał – ale mogli tak odebrać całą sytuację i to mogło doprowadzić do katastrofy. Niemniej jednak, mówienie, że Kaczyński (którykolwiek) był za to odpowiedzialny jest pozbawione podstaw w twardych faktach i może nawet ciut niesmaczne.

      Ale ciężko mi się litować nad człowiekiem, który „bez trybu” głosi, że „mordy zdradzieckie mu brata zabiły” czy coś…

      8.

      1. Znowu próbujesz wmawiać, że postawa „śledztwo było przeprowadzone w sposób tragiczny, więc nie można jednoznacznie stwierdzić przyczyny – a zatem również na 100% wykluczyć zamachu” oznacza „opcję, zgodnie z którą to był zamach”.
      2. Nawet gdybym twierdził, że to na pewno był zamach – a wbrew temu, co próbujesz mi wmówić, nie twierdzę – niby w jaki sposób jest to jednoznaczne z oskarżeniem konkretnie Tuska? Nie, nie oskarżam Tuska, bo niby czemu akurat jego. Dotarło?
      Mam wrażenie, że wytworzyłeś sobie sobie w umyśle jakiś obraz „każdy, kto ma wątpliwości co do prawidłowości śledztwa, uważa, że to na pewno był zamach i że za ten zamach odpowiada Tusk” i nie dopuszczasz do siebie możliwości, że nie, wcale tak nie jest.

      Jak mówię, nie mamy („tylko”?) wraku, poza tym wszystko jest tak, jak powinno być. Osobiście uważam, że poza brakiem samolotu fizycznie w Polsce, całe śledztwo przeprowadziliśmy tak, jak możemy. Zresztą, Komisja Macierewicza obraduje od długich lat i przez ten czas nie powiedziała NIC ponad to, co wcześniej ustalono. To sugeruje, że oryginalne śledztwo było przeprowadzone w porządny sposób.

      A odnośnie tego, że „nie możemy wykluczyć nawet zamachu”, to proszę Cię, nie bądź śmieszny. Możemy wykluczyć „trotyl i nitroglicerynę”, możemy wykluczyć wybuch na pokładzie samolotu. Każdą „teorię” o zamachu już dawno obalono. W teorii (w teorii – czemu w praktyce, to jeszcze potem napiszę) możemy uznać, że do wypadku współ-doprowadziła jakaś przyczyna techniczna, ale akurat zamach możemy wykluczyć ze 100% pewnością.

      Ponowię pytanie – masz choć jeden AUTENTYCZNY DOWÓD na zamach? Nie? Więc czemu ciągle masz wątpliwości, czy do zamachu doszło, czy jednak nie? Hm?

      9.

      Nie mamy jednoznacznych dowodów na żadną opcję – i nigdy mieć nie będziemy, bo mających podstawowe znaczenie nieprawidłowości wynikających z braku zabezpieczenia wraku już się nie da odkręcić. W tej sytuacji twierdzenie „na pewno przyczyną była mgła i nie wolno brać pod uwagę innych opcji” jest właśni niskim poziomem poznawczym. Przy braku możliwości dokładnego zbadania wszelkich szczątków samolotu, nawet najlepsza symulacja, przeprowadzona przez najlepszych naukowców na najlepszych komputerach, będzie, no właśnie – gdybaniem. Nie dlatego, że kwestionuję naukę, tylko dlatego, że z pustego nawet ona nie naleje. I w takiej sytuacji przejawem ostrożności jest właśnie uczciwe przyznanie – są wątpliwości, niczego nie wiemy na pewno (dla jasności – pisząc „nie wiemy” mam na myśli „nie wiemy”, a nie „wiemy, że to wina Tuska”, OK?). I pewnie się nie dowiemy nigdy.

      Eh… nie gniewaj się, ale to kolejna idiotyczna rzecz, którą tutaj głosisz. Po prawdzie, nie wiem nawet gdzie zacząć…

      (A) Mam wrażenie, że przez cały swój wywód głosisz jakieś rzeczy typu „mogła być mgła, mógł być równie dobrze wybuch, nie wiemy i się nie dowiemy”. Otóż nie, wiemy z rozmów w kabinie pilotów (nagranej przez czarną skrzyknę) jak i z relacji świadków, że tak, była mgła i nie da się temu zaprzeczyć. Wiemy, że przez mgłę nie widać było lasu i wiemy, że do lądowania piloci podeszli przedwcześnie, rozbijając się w lesie. To fakty i nie można się z nimi kłócić.

      Wiemy też, że zamach (najpopularniejszą „teorią” są te nieszczęsne „trotyl i nitrogliceryna”) spowodowałby, w przypadku wybuchu bombowego, dekompresję, jak i pewnie odpowiedni hałas. Czarna skrzynka milczy w tym temacie.

      Jak więc nazwać to, co tutaj propagujesz jak nie ignorancję?

      (B) Odnośnie Twojego nazwania SYMULACJI FIZYCZNEJ na bazie DANYCH Z CZARNEJ SKRZYNKI „gdybaniem”- sorry, ale śmiech na sali. Naukowcy robiący tę symulację komputerową nie wzięli sobie danych z powietrza i jej wnioski są zgodne z innymi dowodami w sprawie. Mam wrażenie, że nie jesteś w ogóle świadom procesu, który wtedy zaszedł i mam też wrażenie, że powyższe uznajesz za jakieś, nie wiem, wróżenie z fusów czy coś (?). Dalej, jest to ignorancja i nie upoważnia to Cię w ogóle do zabierania głosu w sprawie, która Cię intelektualnie przerosła.

      I nie, dane z czarnej skrzynki obrobione komputerowo nie są „nalewaniem z pustego” Eh… =_=’

      10. Wracając do Twojego poprzedniego oskarżenia o „brak tolerancji, a niby taki tolerancyjny”. Widzę tutaj dwa problemy:

      (A) Czemu wymagasz tolerancji jednostronnie? Ode mnie, żebym nie nazywał Piekary menelem spod Biedronki (przy czym mówiłem o tym, co ten człowiek sobą reprezentuje intelektualnie, a nie o nim ogólnie), ale już nie od niego, by nie nazywał innych ludzi „mendami”? Znaczy, wiesz, jeśli tylko lewica ma być tolerancyjna (i np: tolerować spluwanie sobie w twarz), ale prawica już nie, to wtedy jesteś dwulicowy i stosujesz podwójne standardy. Musisz przyznać, że to nie zachęca do dyskusji?

      (B) Wydaje mi się, że w ogóle nie rozumiesz, czym jest tzw. „paradoks tolerancji” i z tego niezrozumienia wynika Twoja argumentacja. Poczytaj o tym. I skoro zgodnie z tym paradoksem nie możemy się godzić np: na rasizm albo neonazizm, to także na nazywanie „mendami” ludzi, którzy nie godzą się na głoszenie niczym niepotwierdzonych, szkodliwych dla życia społecznego teorii spiskowych.

      11. Kwestie techniczne w Tupolewie.

      Masz rację, nie mamy wraku i przez to nie możemy w 100% stwierdzić, czy czasem coś się nie obluzowało, zardzewiało, może jakiś drut się przepalił albo coś. ALE (!!!) wiemy na 100%, że nawet gdyby samolot był w pełni sprawny, to skończyłby dokładnie tak samo. Nie ma możliwości, żeby przetrwał próbę lądowania w mgle, wśród lasu, z wielką szybkością. Wiemy też, że na samolocie wszystko szło dobrze aż do pechowego lądowania, które musiało się zakończyć katastrofą. Owszem, pełnej pewności raczej nie będziemy mieli, ale powyższe wyraźnie sugeruje, że sam samolot był w pełni sprawny, po prostu nastąpił błąd ludzki i manewr, który musiał zniszczyć maszynę. Twoje uporczywe czepianie się”poluzowanej śrubki” niczego tutaj nie zmienia i co więcej, wśród danych, którymi obecnie dysponujemy, nie możemy go oprzeć w materiale dowodowym.

      Innymi słowy – brzytwa Ockhama. Mamy dwie teorie – jedną, że samolot był sprawny i rozbił się w mgle, drugą, że się rozbił we mgle, ale coś się zepsuło. Skoro do wyjaśnienia katastrofy nie trzeba żadnych dodatkowych czynników (np: awarii), to możemy spokojnie założyć, że do żadnej awarii nie doszło.

      12. Słówko podsumowania. Ani nie potrafisz odnieść się do tego, co Piekara napisał (i piszesz o tym, co „myślisz” że napisał – tylko to „myślenie” niestety, ale Ci w ogóle nie wychodzi, eh… =_=’), ani podać jakiegokolwiek argumentu poza „no, fajnie byłoby, gdybyśmy mieli wrak”, z czym być może bym się ostrożnie zgodził. Poza powyższym, cały Twój wywód jest nasiąknięty ignorancją i niezrozumieniem – np: tego, jak zrobiliśmy symulację komputerową i czego ona dowodzi (lub, że w ogóle jest dowodem w sprawie). Ciężko się rozmawia z osobą, która nie rozumie w ogóle tematu dyskusji. Chciałbym, żebyś sobie przemyślał parę spraw i następnym razem nie grzeszył takim jawnym nierozsądkiem. Póki co nie dajesz mi żadnej podstawy, bym kontynuował dyskusję z Tobą. Sorry, ale takie są fakty.

      Polubienie

  3. „Przede wszystkim – sorka, że odpisuję dopiero teraz. Wczoraj miałem to zrobić, ale trza było kupić margarynę i serek do bułki a potem mi wypadło z głowy”

    Nie no spoko, nic się nie stało. Wolałbym, żebyś przeprosił za to, co było naprawdę paskudną zagrywką – jak przypisywanie mi oskarżania Tuska – a nie za coś zupełnie niewinnego 😉

    „Odnośnie „innego zdania”. Adeptusie, inne zdanie możemy mieć w temacie tego, czy najlepsze lody są truskawkowe, czy czekoladowe. I to jest ok. Ale np: taka katastrofa smoleńska albo była wypadkiem, albo zamachem”

    Nie rozumiem. Twierdzisz, że stanowisko „Nie jesteśmy w stanie jednoznacznie stwierdzić, czy był to wypadek, czy zamach” nie istnieje?

    „Więc na Twoim miejscu byłbym baaaardzo ostrożny z sugerowaniem, że „mogą być różne zdania i należy to uszanować”. Co następne? Różne opinie w temacie 2+2=…? Może jakieś badania opinii publicznej, by ustalić, czy to jest 4, czy może jednak 5 albo 3?”

    Różne zdania należy uszanować, gdy jest pole do tych różnych zdań. W przypadku katastrofy smoleńskiej jest, ze względu na brak należytego wyjaśnienia sprawy. W przypadku 2+2, nie. I to nie kwestia różnorodności opinii, tylko braku jednoznacznego wyjaśnienia sprawy. Analogia z sufitu. Nigdzie nie pisałem, że należy szanować różne zdania dla samego szacunku, gdy nie ma ku temu podstaw – tylko, ze dla wątpliwości w kwestii Smoleńska SĄ podstawy.

    „Masz rację, zbadanie każdej jednej śrubki jest ważne, bo mogło to doprowadzić do wypadku. Ale martwi ludzie nie doprowadzili do wypadku – martwi ludzie są jego następstwem, a ich pochowanie jest jeszcze bardziej oddalone przyczynowo i w czasie”

    Skoro popełniono rażące błędy w kwestii takiej, jak identyfikacja zwłok, to poddaje to pod wątpliwość rzetelność badań w innych kwestiach. W sądzie, jeśli świadek kręci w kwestiach drugorzędny, stanowi to podstawę do zakwestionowania wiarygodności jego zeznań, a nie „Nie ważne, czy mówi, że X był ubrany tak czy inaczej, ważne, że mówi, że zabił”.

    „Podobnie oddalone są losy „pamiątek” po martwych”
    Rzecz w tym, że na czarny rynek trafiły nie tylko przedmioty osobiste zmarłych, ale również fragmenty wraku.

    „Skoro najpierw była katastrofa, a dopiero w jej wyniku powstali martwi ludzie (nawet jeśli tylko w parę sekund po niej), to los martwych ludzi nie ma NAJMNIEJSZEGO znaczenia dla ustalenia przyczyn katastrofy. Bo martwi ludzie NIE DOPROWADZILI do niej w najmniejszym nawet stopniu”
    …. To jest tak nielogiczne, że naprawdę ciężko w to uwierzyć. Skoro lubujesz się w łopotologicznych wyjaśnieniach – martwi ludzie najpierw byli żywymi ludźmi lecącymi na pokładzie samolotu. Którzy to żywi ludzie za swojego życia mogli mieć istotny wpływ na przebieg lotu. Ot, jednym z ważnych wątków w dyskusji nad Smoleńskiem było to, czy pijany generał Błasik nie siedział w kokpicie i nie naciskał na pilotów, by lądowali mimo złych warunków – dla rozwiązania takiej kwestii identyfikacja zwłok, konieczna do ustalenia pozycji jeszcze żywego człowieka w chwili katastrofy, ma znaczenie kluczowe. I w wiele innych hipotezach też. Poza tym – jak wskazano wyżej, byli ludzie, którzy twierdzili, że najważniejsze osoby lecące samolotem były pijane, co mogło mieć wpływ na zmuszenie pilotów do lądowania. Z przeciwnej strony, byli ludzie, którzy twierdzili, że niektórzy pasażerowie przeżyli katastrofę (co się nierzadko zdarza w takich wypadkach). Jak można twierdzić, że jedna albo druga hipoteza – albo jakakolwiek inna hipoteza mająca związek ze stanem pasażerów – została jednoznacznie wykluczona, skoro nie potrafiono nawet porządnie zabezpieczyć i z identyfikować ciał?

    „Więc sorry, ale to Ty nie masz pojęcia w temacie. I tak, uważam to za ignorancję i to kompletną oraz totalną.”
    Sorry, ale to Ty próbujesz dowodzić, że kwestie majace znaczenie absolutnie kluczowe, żadnego znaczenia nie miały. Nie wiem, skąd czerpiesz te dziwne tezy – czy uwierzyłeś w to, co jakiś internetowy mędrek wypisywał, czy po prostu tak bardzo chcesz wierzyć w „całkowite wyjaśnienie katastrofy”, że odrzucasz fakty przeczące temu.

    „Myślę, że gdybyśmy zrobili model komputerowy, zgodnie z którym „wybuchło w powietrzu”, to wskazałby on na radykalnie odmienne rzeczy, które nie byłyby zgodne z danymi z czarnej skrzynki, nie sądzisz? I skoro model komputerowy wybuchu przeczy czarnej skrzynce, a model komputerowy brzozy jest z nią zgodny, to wyraźnie to sugeruje, że wszystko odbyło się tak jak w symulacji, chyba się zgodzisz?”
    Dlaczego zakładasz, że jedynymi możliwymi opcjami jest albo wybuch w powietrzu, albo wersja zaproponowana ostatecznie przez zespół? W takich sytuacjach, możliwych przyczyn są miliony.
    „Nawet, gdy ma się dostęp do wraku samolotu, to patrzy się na dane z czarnej skrzynki, a potem robi symulację. To stary i sprawdzony sposób. I fakt, dostęp do wraku też ma swoją wartość, ale symulacja komputerowa na bazie danych z czarnej skrzynki to pewien standard i tego standardu się trzymaliśmy”
    Standardem jest analiza czarnej skrzynki+analiza szczątków+wiele innych czynności. To jest tak, jakbyś powiedział „No, co prawda w tej sprawie o morderstwo nie dokonano wizji lokalnej, nie zdjęto odcisków palców, nie przeprowadzono analiza balistycznej, nie przeprowadzono poprawnej sekcji zwłok… ale przesłuchano świadków. A to standardowe działanie, więc sprawa wyjaśniona i nie można mieć wątpliwości!”.
    „Masz rację, ludzie mają prawo do posiadania różnych poglądów i należy to uszanować”
    Mam rację? Ale ja nic takiego nie napisałem. Pogląd, że istnieją wątpliwości co do Smoleńska nie „zasługuja na szacunek”. On jest po prostu uzasadniony. Powiem więcej – pogląd „W sprawie Smoleńska przeprowadzono dokładne śledztwo, wszystko jest wyjaśnione i nie można mieć wątpliwości” – zdecydowanie nie zasługuje na szacunek, gdyż jest absurdalny, irracjonalny i niezgodny z faktami (uwaga – mój brak szacunku dla tego poglądu nie oznacza braku szacunku dla jego wyznawców. Mądrzy ludzie czasem wierzą w głupie rzeczy).

    „Dobra, zadam pytanie wprost – masz CHOĆ JEDEN dowód, powtórzę, DOWÓD na zamach? Nie sugestię jak z tym samobójstwem, nie Twoje „mi się widzi”, nie pogląd polityczny, tylko dowód, twardy i nienaruszalny? Jeden?”

    W sytuacji, w której NIE DA SIĘ jednoznacznie stwierdzić przyczyny katastrofy, w której zginęło wiele ważnych osób, logika i doświadczenia nakazują BRAĆ POD UWAGĘ MOŻLIWOŚĆ zamachu, a nie jednoznacznie ją odrzucać. Nie wiem, ile razy mam powtarzać – nie twierdzę, że zamach jest udowodniony. Twierdzę, że w obecnej sytuacji nie da się go ani wykluczyć, ani potwierdzić.
    „Jak wyżej – znasz jakiś DOBRY argument za zamachem? To się podziel, z chęcią posłucham, bo przez dekadę nie usłyszałem ze strony religijnych smoleńczyków ani jednego. I skoro nie znam takich argumentów, to ja wątpliwości żadnych nie mam”
    W sytuacji, w której w sposób tragiczny giną ważni politycy, zawsze bierze się pod uwagę zamach – chyba, że zostanie on wykluczony, czego tutaj nie mamy miejsca. A w sytuacji, gdy Ci ważni politycy giną na terenie dość nieprzyjaznego państwa, w dodatku państwa znanego z zamiłowania do zamachów, odrzucanie takiej hipotezy wymaga naprawdę mocnych kontrdowodów.

    „Jedyna wątpliwość jaką znam to brak wraku w Polsce”
    Opisałem Ci kluczowe zaniedbania, postanowiłeś udawać, że nie mają znaczenia. Cóż zrobić – jeśli druga strona w dyskusji upiera się, żeby ignorować fakty, głową muru się nie przebije.

    „A odnośnie Tuska – większość ludzi, którzy głoszą „teorię” o „zamachu” twierdzi, że Tusk był w nią uwikłany. Skoro Piekara twierdzi, że to był zamach, to najpewniej oskarża także Tuska. To logiczna konkluzja, aczkolwiek nie musi być w 100% słuszna”
    Nie to, nie absolutnie nie jest logiczna konkluzja. Rozumowanie na zasadzie „Skoro większość osób wyznających pogląd X, wyznaje też pogląd Y, to znaczy, że każdemu, kto wyzna pogląd X, można przypisać pogląd Y i za ten pogląd Y go skrytykować” jest ewidentnym błędem logicznym. I w dodatku paskudną manipulacją i zwykłym oczernianiem, choć chcę wierzyć, że dokonałeś tego nieświadomie.
    Zresztą – nie tylko Piekarę, ale i mnie oczerniłeś twierdząc, że ja też oskarżam Tuska. Co zdementowałem, ale oczywiście to zignorowałeś. Jak na człowieka okazującego takie przywiązanie do empatii i przepraszającego za każdy drobiazg mogący kogoś urazić, dość łatwo szafujesz
    oskarżeniami pod cudzym adresem.
    „Zresztą, Komisja Macierewicza obraduje od długich lat i przez ten czas nie powiedziała NIC ponad to, co wcześniej ustalono. To sugeruje, że oryginalne śledztwo było przeprowadzone w porządny sposób”
    Nie. Błąd logiczny. To świadczy tylko tym, że niczego więcej się nie da ustalić. A nie da się ustalić, z powodu rażących zaniedbań związanych z zabezpieczeniem wraku.
    „W teorii (w teorii – czemu w praktyce, to jeszcze potem napiszę) możemy uznać, że do wypadku współ-doprowadziła jakaś przyczyna techniczna, ale akurat zamach możemy wykluczyć ze 100% pewnością”
    A skąd założenie, że przyczyna techniczna NIE MOGŁA być skutkiem sabotażu?
    „ani podać jakiegokolwiek argumentu poza „no, fajnie byłoby, gdybyśmy mieli wrak”, z czym być może bym się ostrożnie zgodził”
    Podaję. To ty postanowiłeś je ignorować. W sytuacji, gdy części wraku zostały rozgrabione, a części zniszczone, nawet jego przekazanie do Polski niewiele by zmieniło.
    „Póki co nie dajesz mi żadnej podstawy, bym kontynuował dyskusję z Tobą”
    A mi ciężko się dyskutuje z osobą, która ignoruje przedstawiane jej argumenty i przypisuje mi poglądy, których nie wyznaję i te wymyślone przez siebie poglądy krytykuję. Ale jednak chcę próbować.
    Pozdrawiam.

    Polubienie

Dodaj komentarz