Recenzje

[111] „Pas Deltory. Powrót do Del” Emily Rodda – recenzja

Powrót do Del to ósma, ostatnia część pierwszego cyklu serii Pas Deltory (po jego zakończeniu autorka dopisała jeszcze dwa). Wydarzenia, do których prowadzono nas przez ostatnie siedem tomów, i które rozwijały się przez ten cały czas, w tej książce znajdą swój finał. Jak się na to zapatruję?

Akcja Powrotu zaczyna się tam, gdzie kończy Doliny Zagubionych. Fardeep, Toranie i trójka bohaterów znajdują się w dolinie, gdzie skompletowali cały Pas Deltory. Dalej jednak nie wiadomo, gdzie znajduje się Dziedzic Tronu, a co więcej, i bez niego magia Pasa zdaje się nie działać tak, jak powinna.

Szybko okazuje się, że przy oryginalnym skomplementowaniu pasa – w prehistorii świata przedstawionego – Siedem Plemion złożyło obietnicę posłuszeństwa względem króla. Jeśli bohaterowie chcą odzyskać jego magię, powinni zebrać znowu ich przedstawicieli i odnowić przysięgę, którą ci złożyli.

To bardzo fajny wątek, w którym pojawiają się ponownie co ważniejsi przyjaciele, których zdobyto przez cały cykl, swego rodzaju the great comeback. Mamy tutaj osoby, które zdążyliśmy polubić i które zapisały się nam w pamięci jako niezwykle ciepłe i pomocne – wszystkie one wracają w celu przygotowania Liefa i spółki na ostateczne starcie.

Musze też przyznać, że wątek Dziedzica Tronu przygotowano perfekcyjnie. Zważywszy na poprzednie książki, miałem silne podejrzenie, że Dain jest tym, kto jest sekretnie księciem korony. Okazało się jednak zupełnie inaczej – Dain był pierwszą warstwą, a pod nią była i druga, i nawet trzecia, a nawet i jeszcze czwarta! I każda przynosiła nowe informacje, a wraz z nimi nową perspektywę. Boże, tyle tutaj zwrotów akcji! Nie da się tego wprost zliczyć, a jest to nieopisanie wręcz zaskakujące i trzymające w napięciu. Miałem swoje wątpliwości (niewielkie, ale jednak) czytając poprzednie 7 tomów, ale ten wspiął się na szczyty storytellingu. Naprawdę, tak powinno się pisać i tak powinno się kończyć cykle fantasy. Jak Boga kocham!

Poza nagłymi zwrotami akcji w liczbie kilku, jest to bardzo ciekawa książka. Dobro triumfuje, starzy przyjaciele powracają, by wspomóc Liefa, bohaterowie wracają tam, gdzie zaczęli swoją wielką przygodę, to jest do stolicy królestwa, zło stara się wygrać ze wszystkich sił, co jednak kończy się wielką klęską… to naprawdę dobrze napisana powieść. Mamy tutaj wszystko to, czego moglibyśmy chcieć, a nawet więcej. Mam wrażenie, że Powrót do Del wznosi się na poziom znacznie wyższy, niż były na nim wszystkie inne części cyklu i jest jego wspaniałym wprost zwieńczeniem.

Podsumowując, jak dobrą książką jest recenzowana pozycja? Bardzo, bardzo dobrą. Znacznie lepszą od innych, które do niej prowadziły. Zwrotów akcji nikt nie mógł przewidzieć, jest ich wiele i są naprawdę dobre, sprawiając, że lektura książki jest wielką nagrodą samą w sobie. Starzy przyjaciele wracają w wielkiej liczbie, zło szykuje swoje armie i spiskuje, jakby tu tylko bohaterom popsuć szyki, a ostatecznie zwycięstwo sił dobra smakuje wprost bosko. Nie jestem w stanie podać żadnej wady Powrotu do Del, nawet jeśli to kolejna bardzo króciutka pozycja. Autorka bardzo się postarała zakończyć swój cykl z fajerwerkami i niewątpliwie jej to się udało. Moją finalną oceną jest w pełni zasłużona piątka. Emily Rodda pokazała, że to, że literatura jest kierowana do młodszych odbiorców, wcale a wcale nie czyni jej literaturą banalną. Za co jestem zresztą jej głęboko wdzięczny.

Ocena: Wow! 5/5
Ocena: Wow! 5/5

DANE O KSIĄŻCE:

Tytuł: Pas Deltory. Powrót do Del

Tytuł oryginału: Return to Del

Autor: Emily Rodda

Stron: 183

Wydawnictwo: Egmont

Rok: 2012

Oprawa: miękka

Dodaj komentarz