Okołoksiążkowo

Twitterowe wattpadziary i ich „wbijanie szpili” – okołoksiążkowo

Dzisiejszy post znowu upływa pod znakiem „przeczytałem na Twitterze”. Oh, jak ja bardzo bym chciał, aby trzeba było zdać test IQ przed zalogowaniem się do Internetu…

W wielkim skrócie, wydawnictwo We Need YA spytało na Twitterze „czy istnieją książki, które są popularne, a nie powinny” a jeśli tak, to jakie. Normalna kwestia, zdawałoby się, i najzwyklejsza w świecie dyskusja o literaturze, prawda…?

Nie, nieprawda! Zaraz się zleciały jakieś twitteciary/wattpadziary i stwierdziły, że to jest, cytuję „wbijanie szpili autorkom” i „no, nie powinno, zwłaszcza wydawnictwo, o takie rzeczy pytać. FOCH! Zachować się nie umieją, ta taaaaaaakie niewłaściwe…”.

Ym…? 0_O xD

Znaczy, tak trochę… ręce mi opadają, będąc szczerym…?

Dobra, dobra, więc tak. Książki są lepsze lub gorsze, niektóre znacznie gorsze od innych. I tak, taka ocena jest w dużej mierze subiektywna – jedna osoba wyżej ceni zwroty akcji, inna psychikę bohaterów, jeszcze ktoś inny będzie bardziej cenił umiejętnie napisane dialogi lub ogólnie język powieści itp. Każdemu podoba się co innego, ale tak, każdy z nas zna książki, które uważa za udane, te nieco mniej i te kompletnie nie.

I ten… mamy prawo o tym mówić, prawda? Znaczy, cały koncept tego bloga jest taki, że czytam książki i mówię szczerze, co o nich sądzę – i jak widać po ocenach, nie wszystkie podobają mi się tak samo, prawda?

Znaczy… aktywność artystyczna jest aktywnością publiczną. I artyści muszą się liczyć z krytyką swoich dzieł. Czasem krytycy się zachwycą, innym raczej głęboko rozczarują. Ale oczywiście, mają prawo o tym mówić. I stwierdzenie „ta książka jest zła, bo…” i tu seria rozsądnych powodów, jest znacznie odmienne od „ty jesteś fe, bo jesteś…” i tu argument ad personam typu „Żydem, gejem, czarnym itp.”. Mam wrażenie, że owe wattpadziary nie do końca to rozumieją…?

Znaczy, oczywiście, dzieła artystyczne wymagają naszego wysiłku, czasu i obnażają naszą duszę. I rzecz jasna, przejmujemy się bardzo recenzjami i krytyką naszych dzieł. Ale mimo tego, że taka krytyka może zostać przez nas odebrana niekomfortowo, dalej, krytycy mają do niej prawo.

Dosłownie, nie wiem jak można tego nie rozumieć? Znaczy, zdaniem wattpadziar z Twitterka, każda książka jest równie dobra? Nie ma złych książek? Albo nie można o tym mówić, bo „autor poczuje się urażony”? I co, teraz mam tak samo zachwycać się każdym woluminem, niezależnie od obiektywnych wad i zalet, bo… bo inaczej „wbijam szpilę autorkom, jak Ci nie wstyd Szymonie”? 0_O

Ym…? 0_O

Znaczy… mam wrażenie, że wiem, co tu się dzieje. Otóż, wattpadziary w swoim własnym przekonaniu są „autentycznymi pisarkami” czy coś. Tylko w swoim. I gdy szeroka publika nie podziela zachwytu nad „dziełami” z Wattpada, to nagle wielka ofensywność i jak to tak można, hmmmmmm??? A jako, że większość tak się zachowuje, to wattpadziary, zamiast pójść po rozum do głowy („oj, może mój fanfik nie jest szczytem literackim?”), chcą zakazać usprawiedliwionej krytyki. A wszystko z „logicznego” powodu typu „bo mi serduszko krwawi! Boooooo!”.

Znaczy, naprawdę niektóre książki są kiepskie. I naprawdę, nie można większości tekstów z Wattpada uznać za „literaturę”. Sorka, ale będę mówił to do usranej śmierci, niezależnie od tego ilu wattpadziarom przyjdzie mi przy okazji, ekhem, „wbić szpilę”.

A co do pytania wydawnictwa We Need YA – Lipińska. Ona okropnie pisze i w ogóle nie zasłużyła na tak wielką popularność.

Przemówiłem.

Dodaj komentarz