Pisząc pewien czas temu tutaj na blogu, poruszyłem temat transfobii J.K. Rowling. Jak jednak zauważyli moi koledzy z Poltergeista, napisałem bardziej o tym, co sam o niej myślę, temat transfobii pomijając.
Z jednej strony było tak, z drugiej, miałem swoje powody – temat obiegł światowe media, także wybrzmiewając w Polsce, zwłaszcza na mediach społecznościowych (choć wierzę, że gazety także się o tym rozpisywały). Byłem święcie przekonany, że nie można być czytelnikiem książek, zwłaszcza fantastycznych, a jednocześnie wykazać zero zainteresowania takim tematem – w końcu Rowling to autorka najbardziej poczytnej serii książek w dziejach. Najwyraźniej byłem w błędzie.
W wielkim skrócie – „Jo” uważa transkobiety za mężczyzn, a transmężczyzn za kobiety. I tak, to jest transfobiczne. W detalach? Muszę sięgnąć do angielskiej Wikipedii, temat jest dosyć skomplikowany i nie mogę się o nim rozpisać z pamięci.
Zacznijmy od tego, że zdarzyło się J.K. polubić tweeta, w którym pisano, że „transkobiety to mężczyźni w sukienkach”. Wtedy jej rzecznik prasowy tłumaczył się tym, że „miała moment kobiety w średnim wieku, trzymała telefon nie tak jak trzeba (nie pierwszy raz), coś jej się kliknęło na ekranie dotykowym i stąd całe zamieszanie”. Jak pokazały czasy późniejsze, Jo raczej pokazała wtedy swoje prawdziwe kolorki, a rzecznik prasowy próbował ocalić co tylko można z pożaru.
W 2019 Rowling wstawiła się w obronie pani Maya’i Forstater, która twierdziła, cytuję, że „mężczyźni nie mogą się zmienić w kobiety” czy coś (wcale nie transfobiczny pogląd, co nie?). Pani Maya chciała, by prawo chroniło jej, em… „krytyczny genderowo” (znowu, za takimi słowami kryje się transfobia i nic więcej) pogląd.
[W sumie byłem pewien, że wyrok zapadł i brzmiał „no sorry, kobieto, ogarnij się trochę i pomyśl o innych”. Okazuje się , że panienka-z-okienka apelowała i sąd w 2021 stwierdził, że „no, rzeczywiście, miała miejsce dyskryminacja” czy coś. WUUUUT?
Dobra, w wielkim skrócie – to, co robi Maya, to jej własny wybór, nawet jeśli szczery. Osoby transpłciowe nie wybierają sobie transpłciowości, to raz, a dwa, jest to tylko ich interes, a nie żadnych osób trzecich i nikomu one tym nie szkodzą. A jak Maya zwróci się do osób transpłciowych niezgodnie z ich identyfikacją? Teoretycznie jestem sobie w stanie nawet wyobrazić kryzys zdrowia psychicznego, wliczając samobójstwo, choć mam oczywiście nadzieję, ze nigdy do tego nie dojdzie. To tak odnośnie tego, kto ma „wolność słowa” która jest „naruszana”, a kto jest PRAWDZIWIE (i przez kogo) dyskryminowany).
Oczywiście, temat transfobii na Wyspach Brytyjskich jest poważniejszy i wykracza znacząco poza tematykę tego bloga. Zachęcam do zapoznania się ze źródłami i wygooglowanie (choć moja wiedza w dużej mierze płynie z mediów społecznościowych).]
Wracając do Rowling, skomentowała ten pierwszy wyrok (w sensie ten z 2019) słowami – zacytuję po angielsku:
Dress however you please.
Call yourself whatever you like.
Sleep with any consenting adult who’ll have you.
Live your best life in peace and security.
But force women out of their jobs for stating that sex is real?
#IStandWithMaya#ThisIsNotADrill
Ym… no cóż, tak se patrzę, i jako queerowy mężczyzna mam takie myśli w sobie – WTF? 0_O
Dobrze, mam parę myśli, w randomowym porządku:
1. „Sleep with any consenting adult who’ll have you.” – mam wrażenie, że w tym momencie J.K. uważa samą siebie (mniemam?) za jakąś bardzo „progresywną” czy coś, ale czy tak jest w istocie? Znaczy sorka, żyjemy w XXI wieku i stwierdzenie „lub co chcesz we własnym łóżku” raczej nie jest jakimś wielkim odkryciem minionej dekady czy coś, co nie każdy jeszcze zaakceptował? Co więcej, kiedy „litościwa” Jo wyraża taką „łaskę”, to jest podtekst – przynajmniej oczywisty dla mnie – że „no, inni tak litościwi jak JAAAAAAA nie będą, lub nawet nie muszą! No, co to JAAAAAAA nie jestem!”.
…?
Okej, Jo to angielska pisarka współczesna, czy nie wiem, jakaś wychowanka tych słynnych sharia laws, co nimi się straszy w Polsce? Bo w sumie nie widzę tu ŻADNEJ różnicy, a „chyba” powinienem…?
2. Ogólnie Jo chyba myśli, że jest jakaś „zdroworozsądkowa” i wyraża jakieś „oczywiste” myśli, ale czy tak jest w istocie? Znaczy, w wielkim skrócie, jest bardzo głośną i medialną osobą i wyraża się w sposób, który – pewnie nie jest świadoma, ale to akurat teraz najmniej istotne… – odbiera osobom transpłciowym ich godność, a może i bezpieczeństwo? Czy w takim klimacie można „przeżyć swoje najlepsze życie w pokoju i bezpieczeństwie”? Hm…
3. Ogólnie to ta wypowiedź nie byłaby taka zła (taka – słowo klucz), gdyby nie clou argumentacji, czyli „no, zwolniliście kobietę za mówienie PRAWDY O PŁCI! Jak wam NIE WSTYD?!”. Eh… to nie była „prawda”, to były uprzedzenia, tamta kobieta powinna się tego wstydzić, a Rowling, jako „lewicowa” pisarka, to już w ogóle. No cóż…
[Ogólnie, to ciekawi mnie także, czy Rowling wie, że w języku angielskim – jej ojczystym – istnieje różnica między „sex” a „gender„? I ja np: osobiście zazwyczaj korzystam z „gender” (acz widziałem gdzieś w natywnej angielszczyźnie „sex” jako określenie narządów płciowych bodaj…? Coś w stylu „her sex was…”?) z co najmniej paru powodów, których… J.K. w teorii powinna być świadoma, ale w praktyce „chyba” nie jest…? 0_O]
Dobra, dalej, w 2020 Jo tweetnęła… cuś…
‘People who menstruate.’ I’m sure there used to be a word for those people. Someone help me out. Wumben? Wimpund? Woomud?
Opinion: Creating a more equal post-COVID-19 world for people who menstruate
I dalsza część cusia (tym razem rzecz składa się z bodaj 3 tweetów, nie będę cytował wszystkich, więc sam link)
I, no właśnie… troszkę łapki opadają?
Więc tak: język „osoby, które menstruują” jest bardzo inkluzywny i pozostaje mu tylko przyklasnąć. Takie wyrażenie obejmuje cis-płciowe kobiety, transmężczyzn przed operacjami korekty płci, osoby niebinarne i interpłciowe – no, po prostu owacje na stojąco.
Natomiast Rowling.. no cóż, ona chyba się odwołuje do tego „nurtu” feminizmu, w którym język, który obejmuje szerokie grupy ludzi i ich nie wyklucza jest „zakazywaniem mówienia »kobieta«”. Otóż nie, można i trzeba mówić kobieta (mówię to z perspektywy trans-inkluzywnego feministy), ale nie każda osoba z waginą jest kobietą i to też trzeba zrozumieć i uszanować.
Poza tym, Rowling ma jakieś przekonanie o „prawdziwości płci” (znowu, korzysta tutaj z języka „sex” zamiast „gender” – perche? 0_O) i… na dobrą sprawę ciężko się do tego odnieść i zrozumieć, co ma na myśli, mając pewną wiedzę o feminizmie, transpłciowości i biologii (której to wiedzy „Jo” nie posiada… =_=’).
Zacznijmy może od tego, że „płci” w biologi wyróżnia się 9 u ludzi – są to: płeć chromosomalna, gonadalna, wewnętrzna, zewnętrzna, fenotypowa, hormonalna, metaboliczna, mózgowa i psychiczna. Jeśli dodamy do tego płeć społeczno-kulturową (ten słynny gender co nim prawica straszy) to mamy okrągłą 10-tkę. I nie jest powiedziane, że wszystkie te płcie będą takie same u danego człowieka. Ba, można mieć chromosomy XY i być kobietą (w sensie „biologicznym”, przy czym oczywiście „płeć biologiczna” jak chciałyby transfoby nie istnieje, są płcie biologiczne – w liczbie mnogiej) lub XX i być mężczyzną (w sensie, nie mówię tutaj o osobach transpłciowych). Ale tego „gender criticals” oczywiście nie wiedzą, eh…
I… mam wrażenie, że dla Rowling płeć to, brzydko mówiąc, obecność lub brak penisa? I na tym się koncentruje i przez to definiuje „kobiecość” i „męskość”…???
No cóż, znam wiele ciskobiet i wielu cismężczyzn. Ale ten, jeśli Rowling chce zaglądać ludziom do majteczek i na tej bazie definiować płeć, ba, ocenia, które narządy są naturalne, a które powstały podczas operacji i jej wychodzą jacyś „mężczyźni w sukienkach” (serio, to bardzo transfobiczny język i powinna się wstydzić…) to może… najpierw powinna wszystkim swoich czytelnikom flashnąć waginą – nie wiem, jakiś filmik na social mediach, może??? – a dopiero potem, jak udowodni, że jest „prawdziwą” kobietą, to ma prawo używać zaimków she/her?
Oczywiście, ona tego nie zrobi. Ale… no cóż, to bardzo ładnie pokazuje jej własną dwulicowość.
Mam też wrażenie, że nastąpiła tutaj pewna konfuzja. Tak, naturalnie transmęzczyźni mają waginę, a transkobiety penisa. Ale jest dla mnie oczywiste, jako dla queerowego mężczyzny, że mamy jakieś genitalia *I*, niejako obok, jakąś identyfikację płciową. I za to odpowiadają inne zjawiska biologiczne – za przeproszeniem, wacek rośnie komuś na dole, a identyfikacja płciowa bierze się z mózgu – i te dwa obszary ciała dzieli dosyć spora odległość. Nie identyfikuję się jako mężczyzna bo mam penisa – identyfikuję się tak, bo mam taki mózg, i niejako przy okazji mam penisa. I tak, istnieje pewne statystyczna relacja między posiadaniem penisa a byciem mężczyzną – ale nie ma ona charakteru absolutnej przyczynowości i skutku. Są od tej zasady wyjątki, dobrze udokumentowane i stałe w czasie i przestrzeni, niezależnie od kultury i innych zmiennych. Jakiekolwiek inne zdanie w tym temacie jest po prostu ignorancją.
Innymi słowy – ani posiadanie waginy, ani posiadanie penisa nie jest powodem, dla którego nazywamy się „kobietami” i „mężczyznami”. Odpowiadają za to nasze wewnętrzne stany mentalne. Genitalia to zupełnie inne zjawisko.
I teraz mamy J.K. Rowling, feministkę-pisarkę, która… tego kompletnie nie rozumie? WTF? 0_O
I jeszcze jedno. Rozumiem, naprawdę rozumiem, że język „osoby, które menstruują” mógł się wydać Rowling niezgrabny, a nawet seksistowski. Rozumiem, że jest ona cispłciową, heteroseksualną kobietą. Naprawdę. Ale w momencie, gdy jej wyjaśniono, że taki termin jest – obiektywnie rzecz ujmując – znacznie lepszy i bardziej inkluzywny od „kobiet”, powinna zaakceptować te informacje i po prostu przeprosić. Zamiast tego wybrała brnięcie w transfobię… =_=’
W swoim (nie)słynnym eseju „Jo” – przypomnijmy, była pandemia, a ta o sobie nawija… =_=’ – stwierdziła także, że „aktywizm osób transpłciowych chce wymazać biologicznie i społecznie kategorię kobiet”. WUUUUUT? 0_O
Hm.. a może te osoby transpłciowe pragną tylko szacunku i autonomii cielesnej, wszak to ich własne ciała i mogą z nimi robić cokolwiek tylko zechcą? I to, co transpłciowa osoba robi z własnymi narządami to tylko jej sprawa i nie wpływa to nijak na osoby cis-płciowe? Hm?
No przepraszam, ale głupota (i transfobia!) zwala z nóg wprost! AAAAAAA!
W sumie wypowiedź o tym, że „mężczyźni będą wchodzić do kobiecych toalet” była jeszcze gorsza. Po pierwsze, znowu zrobiono z transpłciowych kobiet „mężczyzn w sukienkach” (jak jej nie wstyd posługiwać się takim językiem…? :/) ale widzą tutaj także inną ignorancję.
Myślę, że pogląd Rowling o toaletach i transkobietach ma naturę „filozoficzną”, jakiegoś „eksperymentu myślowego” i „no, może być tak, a może być siak, nigdy się nie dowiemy”. Ale ten… były badania socjologiczne, czy dostęp transkobiet do kobiecych przestrzeni zwiększa przemoc względem ciskobiet czy nie. Okazało się, że takiej korelacji nie odkryto.
I w tym momencie „Jo” jest albo ignorantem, albo jawnym kłamcą. Sorry, inna opcja nie istnieje.
[Widzę tu też pewne przekonanie, że „no, cispłciowi mężczyźni będą kłamać, że są trans, co by kobiety napastować”. Osobiście nie znam ani jednego takiego przypadku, nawet gdyby coś takiego zaś się miało pojawić, byłyby to sytuacje jednostkowe, a nie na poziomie społecznym. Rowling chyba myśli, że „no, tak na pewno będzie”, ale funkcjonowanie społeczne jako kobieta – zwłaszcza transkobieta – jest bardzo trudne w patriarchalnym, transfobicznym społeczeństwie. Szansa, że cismęzczyźni będą kłamać o swojej tożsamości płciowej, być podwójnie dyskryminowanymi – ze względu na płeć i tożsamość płciową – jest, oceniam jako queerowy mężczyzna-feminista, równa zaru.
Serio, nie wiem jakim rodzajem „feministki” J.K. Rowling jest, jeśli nie jest tego świadoma…]
Ah, Rowling utworzyła też organizację (centrum pomocy?) która zajmuje się ofiarami gwałtów. Okej, to bardzo miło z jej strony, ale… tylko cispłciowe kobiety mogą skorzystać z owych usług. Transpłciowe już nie. To… niezwykle ofensywne? Nie wiem jak czułbym się jako ofiara gwałtu, gdybym był transkobietą, a „feministyczna inaczej” Rowling by się na mnie dupskiem wypięła.
Mały dodatek – komentarz Kellusa
Drogi Kellusie. Nie wiem czy wiesz, ale bezpośrednio zainspirowałeś mnie do dokończenia tego posta blogowego. Wcześniej naprawdę myślałem, że to, co tutaj pisze, jest nazbyt oczywiste i „no, każdy to wie, co ja będę Amerykę odkrywał”. Poniżej idzie Twój komentarz pod moją notką blogową na Polterze – pozwoliłem go sobie zapisać przed skasowaniem – w temacie tego, jak Twoim zdaniem J.K. transfobiczna nie jest:
@Aesthevizzt Pomogę Kaworu
Chyba 2 pierwsze Epizody, za sprawą których Rowling została uznana za 2 Hitlera i zaczęła dostawać pogróżki.
Epizod I
Rowling napisała komentarz w sprawie Forstater, która powiedziała poniższe i została zwolniona z pracy (tutaj istotny jest kontekst, ale nie będę się bawił w jego przytaczanie):
„Moim zdaniem płeć jest biologicznym faktem i jest niezmienna. Są dwie płcie. Mężczyźni są mężczyznami, a kobiety to kobiety. Zmiana płci jest niemożliwa. Jeszcze do niedawna były to jedne z podstawowych życiowych faktów”
Potem była sprawa w sądzie przeciwko pracodawcy, którą Forstater przegrała.
Skomentowała to Rowling:
Ubieraj się tak, jak chcesz. Nazywaj siebie, jak chcesz. Śpij z tym, kto cię zechce. Żyj swoim wymarzonym życiem w pokoju i poczuciu bezpieczeństwa. Ale zwalniać kobiety za stwierdzenie, że płeć jest prawdziwa?”
Epizod chyba 2
Wszystko zaczęło się wpisu na Twitterze. J.K. Rowling najpierw udostępniła link do artykułu, nawołującego do wspierania w okresie epidemii koronawirusa „osób, które miesiączkują”.
To określenie nie spodobało się pisarce. „Ludzi, którzy miesiączkują? Jestem przekonana, że niegdyś istniała nazwa dla takich osób. Czy ktoś mi ją podpowie?”
Jak widać potrzeba niewiele, żeby zasłużyć sobie na dożywotnie okłady z miłości tej jakże tolerancyjnej grupy.
Ym… troszkę brak mi słów. Częściowo już się do tego odniosłem, ale jeszcze parę rzeczy:
1) Nie istnieją dwie płcie. Płcie to spektrum, co wynika z wielowarstwowości istnienia tego fenomenu. Także na poziomie biologicznym płeć jest rodzajem spektrum, na który można być w różnych miejscach. To fundamentalny fakt, a nie opinia o płci, i jeśli tego nie rozumiesz, to nie mam jak z Tobą dyskutować. Jeśli istnieją tylko dwie płcie, to wtedy jak wyjaśnić istnienie osób niebinarnych, transpłciowych i interpłciowych? Hm?
2) Masz racjię, płci nie można zmienić. Ale to język, który nie odzwierciedla rzeczywistości. Transkobiety są kobietami nawet przed operacjami, to samo dotyczy transmężczyzn. I operacje, którym się oni poddają (jeśli mają na to ochotę, bo nie każda osoba transpłciowa się operuje) nie dokonują „zmiany” płci. One ją korygują. Znowu, taki język zdradza ignorancję.
Mam też wrażenie, że jesteś (już kolejną… =_=’) osobą, która nie wie, czym jest paradoks tolerancji. Serio, poczytaj o tym na Wikipedii choćby, a dopiero potem się wypowiadaj. Tak, jestem tolerancyjny. Ale nie istnieje żaden powód – interpersonalny, politologiczny bądź etyczny – bym miał tolerować nietolerancję, ignorancję, głupotę bądź okrucieństwo (np.: względem osób transpłciowych). I sugerowanie mi bądź innym osobom „tacy tolerancyjni, a TERFizmu nie tolerujecie” to argumentacja, która posiada poważne braki intelektualne. Just so.
Jeszcze jedno – ciężko mi się dziwić osobom transpłciowym, gdy Rowling na nie pluje, a one nie chcą udawać, że to deszcz pada. Naprawdę, nie wymaga to chyba jakiejś wielkiej empatii, wierzę?
A tak w ogóle – przeprosisz za „tęczowy faszyzm”? Hmmmmmm???
Em, wracając do tematu – omówiłem w szczegółach transfobię Rowling. Zajęło mi to z jakieś 6 stron, ale mniej-więcej są tu wszystkie jej transfobiczne wypowiedzi i omówienie czemu to nie jest fair, czemu jest krzywdzące i czemu nie ma nic wspólnego z „feminizmem”, którym J.K. Rowling się ponoć zajmuje. Mam nadzieję, że ten tekst rozjaśnił parę rzeczy i że w przyszłości unikniemy konfuzji. Byłoby mi też miło, gdyby ta treść była przez niektórych uznana za informacyjną.